W polskim kinie (nie tylko w wiedźminie) dobijają mnie te wszystkie źle doklejone brody, niby łachmany i obowiązkowo brudna twarz, źle dobrane peruki. Charakteryzacja zatrzymała się na poziomie "Krzyżaków",a charakteryzatorzy w Wiedźminie ogłaszali jako sukces, zakup dla Żebrowskiego kilku kompletów soczewek zmieniających oczy na np. kocie.
W filmie padłą kompletnie scenografia i charakteryzacja. Pozatym film nawet by zyskał gdyby nie było tych wszystkich gumowych potworów i koszmarnego smoka.
Scenariusz podobnie jak Anioły i Demony ściśnięty, autor chciał zmieścić wszystko w krótkim czasie. Oglądając te filmy czułem się jakbym oglądał grubasa, któremu założono ciasne gumowe gacie, które za chwile nie wytrzymają i eksplodują.
Wiedzmin rules in the USA
Go figure...
Moderator:Avalanche