Stwierdziłem że nie ma na co czekać. na razie trzymajmy się w standardzie 7-10 zdań.
Odnaleźli wąską ścieżkę krwi i podążyli nią. Po kilku minutach drogi zauważyli w oddali coś zielonego. Przyspieszyli kroku, Julion już w prawie biegu wypuścił strzałę. To ich zdradziło. Ork zaczął biec, ale przyjaciele byli szybsi. Pierwszy podbiegł Darnor i wbił w miecz w zielone ciało które opadło bezwładnie. Obrócił je na plecy i odsunął się. Ork, a raczej Orczyca trzymało w rękach mały poruszający się tobołek. Julion schylił się po niego. Wśród materiału dało się rozpoznać orcze dziecko.
Opowieść forumowa
Moderator:Avalanche
Opowieść forumowa
Ostatnio zmieniony 2008-06-12, 16:50 przez Jaqob, łącznie zmieniany 1 raz.
Precz z nim! Wnet potoczyło się w ślad za swym futrzanym okryciem. Awanturników interesowało wszak tylko jedno. Naszyjnik! Wisiał teraz na czubku miecza Darnora pobłyskując złociście w świetle pochodni. Twarze rabusiów pojaśniały wilczym uśmiechem na myśl o bogactwie do którego miał ich przywieść. Zabezpieczyli cenne znalezisko i dla nabrania odwagi wypuścili parę strzał w ciemności nim ruszyli z powrotem.
Sthaler jakby się ociągał. Czuł, ze ciągle coś mu umykało między palcami. Spojrzał jeszcze razna zielonkawe niemowlę raczkujące w stronę ziębnącego ciała matki i zapytał sam siebie, czy tak wyobrażał sobie gościniec do chwały.
I choć znał odpowiedź rozpłynął się w nocy nim dobiegło go żałobne kwilenie...
Sthaler jakby się ociągał. Czuł, ze ciągle coś mu umykało między palcami. Spojrzał jeszcze razna zielonkawe niemowlę raczkujące w stronę ziębnącego ciała matki i zapytał sam siebie, czy tak wyobrażał sobie gościniec do chwały.
I choć znał odpowiedź rozpłynął się w nocy nim dobiegło go żałobne kwilenie...
Chętnie zagram sesję...
zgłoszenia mejlem.
zgłoszenia mejlem.
Żwawym krokiem podążyli leśnym szlakiem. Nie minęła miarka świeci, gdy zaczęło zmierzchać. Towarzysze nerwowo spoglądali po sobie.
- Nie lękajcie się, gdyż przed zmrokiem powinniśmy dotrzeć do karczmy, o której Wam opowiadałem - rzekł Darnor - należy ona do mojego dawnego druha, starego Nicholasa. Starczyło mu rozumu, aby otoczyć ją palisadą.
Ledwo wojownik wypowiedział te słowa, a z oddali dobiegło ich wycie wilków. Ruszyli pośpieszani zwielokrotnionymi przez echo ogłosami drapieżników. Kiedy już zaczynali wątpić w słowa Darnora ujrzeli u podnóża góry światła budynku.
- Nie lękajcie się, gdyż przed zmrokiem powinniśmy dotrzeć do karczmy, o której Wam opowiadałem - rzekł Darnor - należy ona do mojego dawnego druha, starego Nicholasa. Starczyło mu rozumu, aby otoczyć ją palisadą.
Ledwo wojownik wypowiedział te słowa, a z oddali dobiegło ich wycie wilków. Ruszyli pośpieszani zwielokrotnionymi przez echo ogłosami drapieżników. Kiedy już zaczynali wątpić w słowa Darnora ujrzeli u podnóża góry światła budynku.
Ostatnio zmieniony 2008-06-14, 00:58 przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.
,,Raashtram lasów czar ma taką moc,
że wrócić chcesz, wrócić chcesz,
znów wędrować wśród nich''.
że wrócić chcesz, wrócić chcesz,
znów wędrować wśród nich''.
To co na pierwszy rzut oka było się światłami domu, okazało się wielkim paleniskiem.
Gdy przyjaciele podeszli bliżej uszłyszeli okrpne krzyki.
-Nicholas! - ryknął Darnor i puścił się biegiem, reszta grupy odruchowo pobiegła za nim.
Już miał wskoczyć w płomienie gdy, Sthaler go powstrzymał.
-Nie ma co ratować. - Reszta mu przytakneła, a smutny Elf usiadł na ziemi.
W tym samym momencie Julion zauważył, iż z płonącego domu wynurza się ciemna sylwetka niasąca na rękach podłużny kształt.
Gdy przyjaciele podeszli bliżej uszłyszeli okrpne krzyki.
-Nicholas! - ryknął Darnor i puścił się biegiem, reszta grupy odruchowo pobiegła za nim.
Już miał wskoczyć w płomienie gdy, Sthaler go powstrzymał.
-Nie ma co ratować. - Reszta mu przytakneła, a smutny Elf usiadł na ziemi.
W tym samym momencie Julion zauważył, iż z płonącego domu wynurza się ciemna sylwetka niasąca na rękach podłużny kształt.
Skobel: Spróbuj tego, nie powinno pomóc